niedziela, 28 stycznia 2018

Rozdział 4

Justin
Ledwo co zdążyłem wysiąść z samochodu a mój telefon gorączkowo zaczął wibrować. Zarzuciłem okulary na nos i nie patrząc nawet na ekran przyłożyłem komórkę do policzka.
-Jesteś w sklepie?
Spojrzałem na zegarek i szczerze się zdziwiłem, że Hailey już nie spała. Była ósma godzina i dopiero co zaczęły się wakacje. Obawiałem się jedynie, aby nie spotkała się w kuchni z Janet. Wychodząca z mojej sypialni dziewczyna o tej porze przysporzyłaby mi kolejnych pytań. A mam szczerze dość ich wysłuchiwania.
-Właśnie do niego wchodzę. Chcesz coś czy dzwonisz w innej sprawie?
-Kup mi płatki. W lodówce nie ma nic na śniadanie.
Pchnąłem szklane drzwi od sklepu, coś w stylu małego marketu i schowałem klucze od auta do tylnej kieszeni spodenek. Zignorowałem jej oskarżycielki ton, nikt nie kazał jej ze mną mieszkać. Wręcz nie dała się z niego wyrzucić.
-Coś jeszcze?
-Nie. Chyba, że Twoja dziewczyna czegoś potrzebuje.
Zatrzymałem się w pół kroku i lekko się skwasiłem. Cholera, tylko nie to.
-Nie jest moją dziewczyną. Powiedz jej, że oddzwonię. Niech nie czeka, nie wrócę za prędko.
-Jesteś palantem wiesz?
Przekręciłem oczami i ruszyłem do alejki z pieczywem. Te słowa jakoś specjalnie mnie nie ruszyły.
-Wiem. Kończę, na razie.
Przeciągnąłem ostatnie słowo, gdy moim oczom ukazała się śliczna, znajoma brunetka. Uśmiechnąłem się na jej widok sam nie wiem dlaczego.
-Kup jeszcze mleko.
-Ta.
Rozłączyłem się i wsadziłem telefon do kieszeni. Ronnie stała przy półce z bułkami i przytrzymując uroczo kosmyk włosów przy uchu, rozglądała się na boki. Chciałem usłyszeć jej głos. Ruszyłem w jej kierunku. Niespodziewanie spojrzała w moją stronę i zamarła. Odrzuciła włosy do tyłu i ruszyła w całkiem innym kierunku. Nie spodziewałem się tego.
-Hej.
Zdawała się nie zwracać na mnie w ogóle uwagi. Zmarszczyłem odruchowo czoło i podbiegłem do niej. Kątem oka widziała, że dotrzymuje jej kroku, nie zamierzała jednak na mnie spojrzeć.
-Unikasz mnie?
Zwolniła i podniosła na mnie wzrok. Otworzyła usta a jej wyraz twarzy wyraźnie złagodniał.
-Nie. Nie unikam. Po prostu.. robię zakupy.
-Uf, bo już myślałem, że zrobi mi się przykro.
Przekręciła oczami i sięgnęła po mleko. Wyprzedziłem ją o krok i zatarasowałem drogę. Spojrzała na mnie niepewnie a ja się uśmiechnąłem .
-Chodzisz w samych sukienkach? W tej też Ci do twarzy.
W czerwonej wyglądała stanowczo bardziej seksi ale w błękitnej w kwiatki wyglądała uroczo. Wyminęła mnie a ja zaśmiałem się pod nosem i chwyciłem szybko mleko. Wiedziałem, że jeszcze jedno moje zdanie i się odgryzie. Nie wiem dlaczego mnie to kręciło.
-Spieszysz się gdzieś?
-Czegoś ode mnie chcesz?
Stanęła gwałtownie i skrzyżowała ręce na piersiach. Opuściła je jednak równie szybko, gdy przyłapała mnie na gapieniu się w jej dekolt. To ją zawstydziło. A mi się podobało. Zarówno reakcja jak i widok.
-Tylko pogadać. Miło wpaść na Ciebie z samego ranka. I nie zostać przy tym niczym oblanym.
Niespodziewanie jej kąciki ust lekko się uniosły. O dziwo spodobało mi się to jeszcze bardziej niż jej niewyparzony język.
-Nie pogadamy jeśli będziesz mi to wypominać.
-A jeśli przestanę?
Przygryzła ledwo widzialnie wargę ale i tak zdołałem to dostrzec. I nagle przyszła mi ochota, żeby dać jej spokój z docinaniem. Chciałem z nią normalnie porozmawiać.
-Wezmę to pod uwagę.
-Musisz mi w zamian zaoferować swoje towarzystwo aż nie dojdziemy do kasy. A mam kilka rzeczy na liście.
Przewiesiła koszyk na drugą rękę i ruszyła wolnym krokiem. A ja razem z nią. Chciałem o nią trochę wypytać a nie miałem za dużo czasu. No i dowiedzieć się kim jest dla niej Tayler. Byłem w stu procentach przekonany, że jeśli się nie dowiem, Matt będzie mi wiercił dziurę w brzuchu.
-Jesteś tu nowa?
-I tak i nie.
Odpowiedziała jakby miała uszykowana odpowiedź. Pewnie nie byłem pierwszym, który o to pytał.
-Co to znaczy?
-Że do tej pory spędzałam tu zazwyczaj tylko wakacje, teraz zostanę trochę na dłużej.
-Przyjaźnisz się z blondi?
-Znacie się?
Spytała niepewnie a ja nawet nie wiem dlaczego o nią zapytałem. Nie znałem jej i w sumie miałem ją gdzieś.
-Nie. Kojarzę. Ale wiem, że zadaje się z Twoim napalonym przyjacielem.
-Po prostu przyjacielem. I ma na imię Joey.
Spoważniała a ja miałam ochotę przekręcić oczami. Nie obchodził mnie żaden Joey. Chciałem dowiedzieć co łączy ją z Taylerem.
-Wiem. Złościsz się o to?
-Mam gdzieś co o nim myślisz. Czy o kimkolwiek innym.
-A o Tobie?
-Tym bardziej.
Powiedziała pewnym siebie i stanowczym tonem. Nie mogłem powstrzymać się, żeby się nie zaśmiać.
-Cieszę się, że Cię rozbawiłam.
-Nie naśmiewam się.
-Trudno Cię rozgryźć.
Podrzuciłem brwiami. Pewnie miała nieco racji. Ale nie zdawała sobie chyba sprawy jak to ją trudno jest mi rozgryźć. Westchnęła i ruszyła przed siebie. Była taka uparta. I próbowała mnie od siebie odepchnąć. Chciałem wiedzieć dlaczego. I miałem zamiar się tego dowiedzieć.
-Do zobaczenia.
Krzyknąłem za nią ale postanowiła nawet się nie odwrócić. Przygryzłem wargę i sięgnąłem po płatki dla Hailey. Musiałem zadzwonić do Matta.

***

Wysiadłem z auta, rozglądając się po parkingu. Była naprawdę ładna pogoda. Jedyne o czym marzyłem było skoczenie do chłodnej wody. Matt wyczołgał się z siedzenia pasażera a ja zamknąłem samochód. Na plaży było dość sporo ludzi. Nie przepadałem za takim tłokiem ale w taki upał naprawdę nie było wyjścia.
-Stary, ona nic Ci nie powie. Nie widzisz jak Cię spławia?
-Jak zawsze bardzo pomocny.. Widzę. Ale nie wiem dlaczego.
-Bo nie jesteś w jej typie.
-Może tylko udaje niedostępną, wiesz jakie są laski.
-I widzę, że na Ciebie to działa. Punkt dla niej.
Spojrzałem na przyjaciela a ten zaczął się szczerzyć. Powinienem dać sobie z nią spokój ale to nie było w mojej naturze.
-Zobaczysz, że jeszcze dziś się dowiem kim jest dla niej Taylor. Chyba powinno Ci to pasować.
Matt spoważniał i potaknął głową.
-Tak myślałem.
-Patrz, to ten Joey.
Spojrzałem w kierunku, gdzie pokazywał Matt i zdałem sobie sprawę, że jeśli on tu jest to pewnie Ronnie też. Nie myliłem się. Szła w jego kierunku w czarnym bikini. W sekundzie opróżniłem kieszenie i pozbyłem się koszulki. Musiałem wykorzystać okazję. Spojrzałem na Matta, który doskonale wiedział co planuje.
-Trzymaj.
Podbiegłem do Ronnie i zanim złapałem ją za ramię kilkakrotnie przejechałem wzrokiem po jej ciele. Spojrzałem na jej twarz, gdy gwałtownie się odwróciła.
-Justin.
-Ronnie. Witaj.
Uśmiechnąłem się ale dziewczyna odwróciła się. Podbiegłem do niej, by dotrzymać jej kroku.
-Hej, zaczekaj.
Stanęła gwałtownie i na mnie spojrzała.
-Nie jesteś facetem, na którego mam ochotę co chwilę wpadać. Będziesz teraz pojawiać się wszędzie tam gdzie ja?
-Auć. Udam, że mnie to nie zraniło.
-Jakoś w to nie wierzę.
Zaśmiałem się i podszedłem o pół kroku bliżej. Widziałem jak przełyka z trudnością ślinę.
-Rano uciekłaś.
-Ehm.. uznałam naszą rozmowę za zakończoną.
-Nie była.
-Dla mnie była.
-Od początku jesteś dla mnie nie miła. Mógłbym zmusić Cię do tego, abyś ze mną porozmawiała, ale chyba by Ci się to nie spodobało.
Otworzyła usta ale zaraz je zamknęła. Nie wiedziała za bardzo co mi na to odpowiedzieć. Miałem jednak nadzieję, że odpyskuje a ja zrobię to na co miałem ogromną ochotę.
-Jesteś taki pewny siebie.. nie zmusisz mnie, abym z Tobą rozmawiała.
Bingo. Uśmiechnąłem się pod nosem i łapiąc ją za uda bez trudu przerzuciłem ją sobie przez ramię. Wciągnąłem gwałtownie powietrze i zacisnąłem powieki by powstrzymać się od niestosownego gestu. Poprawiłem ją sobie na ramieniu i ruszyłem w stronę pomostu, aby jak najszybciej przestać myśleć o jej nagich pośladkach tuż przy moim policzku. W mojej głowie zaczynało się mieszać od nagannych myśli.
-W tej chwili postaw mnie za ziemi! Co Ty robisz?
Objąłem mocniej jej uda, gdy zaczęła wymachiwać na wszystkie strony nogami. Była jednak za drobna i słaba, żeby się wyrwać.
-Ostrzegałem Cię, piękna.
-Znienawidzę Cię jeśli to zrobisz!
-Przestań gadać. I zatkaj nos.
Usłyszałem jej pisk, gdy poczułem na ciele przeszywające zimno. Gdy tylko wypłynąłem na powierzchnie złapałem Ronnie za rękę i do siebie przyciągnąłem. Zaczęła wycierać twarz rękoma, wypluwając przy tym wodę z buzi. Nie spodziewałem się tego, gdy zawiesiła mi się nagle na szyi i przytuliła całym ciałem. Zaczęła kaszleć a ja odruchowo objąłem ją w pasie. Nie trwało to jednak długo, gdy nagle jakby zamarła a później gwałtownie mnie od siebie odsunęła. Woda nie wydała się już taka zimna.
-Jesteś największym palantem jakiego znam!
Wykrzyczała i chlasnęła we mnie wodą. Wytarłem twarz i spojrzałem na jej. Uspakajała oddech i machała nerwowo rękoma. Gdy się jej tak przyglądałem poczułem coś obcego. Zrobiło mi się jej szkoda i przez chwilę żałowałem, że się tego dopuściłem. Jej ciało przyklejone do mojego było zaskakująco miłe. W inny sposób niż zazwyczaj. Wyglądała na taką bezbronną i przestraszoną. Ocknąłem się jednak , gdy dostałem po twarzy drugi raz. 
-A to za co?
-Żebyś przestał się tak gapić.
Uśmiechnąłem się i ku mojemu zaskoczeniu Ronnie odpowiedziała tym samym. Lubiłem jej uśmiech.
-Masz na dziś już jakieś plany?
-Tak.
Odpowiedziała bez zastanowienia a ja się zaśmiałem. No jasne, odpowiedź była do przewidzenia.
-Nie dajesz mi szansy. Powinnaś dać się zaprosić na drinka. Polubiłabyś mnie.
Po jej minie widziałem, że bieżę moje zaproszenie pod uwagę. Podpłynąłem bliżej niej, gdy zauważyłem, że zaczyna trzęść się z zimna i na wszystkie strony panicznie macha nogami. Wstrzymała oddech, gdy przysunąłem się do niej naprawdę blisko.
-Powinnaś się czegoś złapać.
Nie mogłem się powstrzymać a to było całkiem dobre zagranie. Objąłem ją w pasie i podpłynąłem z nią do pomostu. Złapała się deski, a gdy na nią spojrzałem szybko spuściła wzrok. Przez ten cały czas przyglądała mi się. Puściłem ją i odrzuciłem jej włosy do tyłu. Na jej policzki dyskretnie wkradł się róż.
-To jak?
Zastanowiła się chwilę i odpowiedziała.
-Lauren dzisiaj pracuje. Wieczorem będę w barze.
-Zrobię wrażenie zakładając koszulę?
Zaśmiała się i pokiwała twierdząco głową.
-Ronnie?
Obydwoje spojrzeliśmy w górę, gdy blond przyjaciółeczka przerwała nam rozmowę.
-Jestem cała.
Ronnie spojrzała na mnie trochę oskarżycielskim wzrokiem i podpłynęła do barierki. Przygryzłem wargę, gdy oczom ukazało mi się jej mokre i rozpraszające ciało.
-Widzimy się wieczorem, piękna.
Obydwie spojrzały na mnie a ja wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu. Mina blondyny była bezcenna. Działała mi trochę na nerwy. Przyda jej się trochę do myślenia. 

__________________________________________

ZACHĘCAM DO ZOSTAWIENIA PO SOBIE JAKIEGOŚ KOMENTARZA <3 

2 komentarze: