Od czterdziestu pięciu minut
biegłam ślepo przed siebie, nawet na sekundę się nie zatrzymując. Nie pomyślałabym,
że moje ciało jest w tanie wytrzymać taką niespodziewanie dużą dawkę wysiłku.
Nie często zabierałam się za bieganie czy jakiekolwiek ćwiczenia, ale czułam
się wyjątkowo dobrze. Poza tym nie wiedziałam co ze sobą zrobić w domu. Tayler
jeszcze pracował a musiałam przygotować się psychicznie na naszą rozmowę. Och,
to nie będzie przyjemne.. Po drugie potrzebowałam przetrawić kierunek naszej
relacji z Justinem. Powiedział wyraźnie, że chce się ze mną spotykać, ale
wiedziałam, że do niczego go te słowa nie zobowiązują. Nie chciał pakować się w
związki i nie wiedziałam tak naprawdę czy on w ogóle chodzi na randki. Nie
mogłam się mu oprzeć, ale nie nadawałam się do relacji, których chciał.
Zwolniłam, gdy zakręciło mi się lekko w głowie. Po trzecie wzięłam do siebie
radę Justina i zdecydowałam się w końcu porozmawiać z Lauren. Joey’em także,
chociaż to już nie będzie takie proste. Tak czy siak musiałam to zrobić, bo nie
zasługiwali na takie traktowanie. Nie mogłam w nieskończoność ich unikać, bo
byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. Relacja z Justinem to co innego, ale nie
mogła zastąpić mi tej dwójki. Cieszyłam się, że jestem już prawie w domu,
mięśnie wręcz paliły moje ciało a pot kleił się do ubrania. Zatrzymałam się
nagle, gdy zobaczyłam Lauren siedzącą na schodach przed moim domem. Podparłam
się w pasie rękoma, próbując uspokoić oddech. Myślałam, że zaraz wypluję płuca.
Na mój widok przyjaciółka podniosła się i zeszła ze schodków. Była nadzwyczaj
spokojna, ale i także zaskoczona. Nie dało się tego ukryć.
-Biegasz?
Miała spokojny głos. Za
spokojny jak na nią.
-Rzadko. Co tu robisz?
-Unikasz mnie prawie od
tygodnia. Wiem z jakiego powodu, zasłużyłam sobie na to, ale.. nie możemy
przestać ze sobą rozmawiać. Brakuje mi Twojej przyjaźni, przestań mnie
odpychać. Chcę porozmawiać i wszystko wyjaśnić, Ronnie.
Podeszła o krok i przygryzła
wargę. Była zdenerwowana. Przełknęłam ślinę i pokiwałam twierdząco głową.
Ulżyło jej, gdy się uśmiechnęłam. Och brakowało mi jej. Lauren rzuciła mi się
na szyję, a ja się zaśmiałam.
-Naprawdę chcę porozmawiać.
-Może.. może zostaniesz u
mnie na noc?
Powiedziałam niepewnie i
spuściłam wzrok. Miałam ogromną ochotę tak jak kiedyś przegadać z nią całą noc
i opowiedzieć o wszystkim co leży mi na sercu. Kiedyś rozmawiałyśmy o Alex’ie,
teraz nie mogłam powiedzieć jej wszystkiego. Czułam się z tym źle, ale nie
mogła wiedzieć o tym, co zaszło między mną a Justinem. Nikt nie mógł wiedzieć.
-Jasne. Bardzo chętnie. W
końcu mamy tyle do nadrobienia.
Uśmiechnęłam się i
spojrzałam na podjeżdżający pod dom samochód. Poczułam jak przewraca mi się
wszystko w brzuchu, gdy zobaczyłam Taylera. O nie. Musiałam jakoś pozbyć się
Lauren.
-Wiesz co, wezmę najpierw
prysznic dobrze?
-Okej. Mogę kupić wino. Lub
lody.
-Lody będą świetne.
Uśmiechnęłam się i weszłam
na pierwszy schodek. Lauren ruszyła w kierunku swojego domu a ja wyciągnęłam
pośpiesznie klucze i weszłam do swojego. Zacisnęłam na moment powieki, gdy
usłyszałam jak brat woła moje imię. Weszłam do kuchni i odwróciłam się w jego
kierunku. Był bardzo, ale to bardzo zły.
-Odchodziłem od zmysłów,
Ronnie! Co to do cholery miało być?!
Wypuściłam z siebie całe
powietrze a Tayler zaczął wymachiwać na wszystkie strony rękami. Nie miałam nic
na swoją obronę. Musiałam po prostu cierpliwie wysłuchać co ma do powiedzenia.
-Miałaś tylko zrobić swoją
robotę, a Ty wpakowałaś się w największe gówno. Zgodziłem się, żebyś odegrała w
tym jakąś rolę, ale tylko dlatego, że byłaś taka uparta. To są jego potyczki,
jego sprawa. Justin wpakował się w to gówno sam, i sam miał to załatwić. Chyba
nie zdajesz sobie sprawy co by było, gdyby wszystko poszło zgodnie z jego
planem. Siedziałabyś w tym z nim, a jeśli coś poszłoby po złej myśli, byłabyś
wpakowana w zabójstwo! Gdzie Ty masz rozum, Ronnie?! W jakim celu postanowiłaś
narazić się na takie coś?
Przełknęłam ślinę.
-Coś Cię z nim łączy? Coś
się między Wami wydarzyło?
-Nie..
-Nie? Tylko tykle masz mi w
tej sprawie do powiedzenia? Nie miałaś przy sobie telefonu, myślałem, że umrę
ze strachu.. Ronnie, nie możesz mu ufać. Próbował nakłonić Cię do czegoś, na to
nie miałabyś ochoty? Chciał..
-Nie! Nie, Tayler. Justin
nie zrobił nic, czego bym sobie nie życzyła. Nie dotknął mnie ani nawet nie
powiedział niczego nieodpowiedniego. Wręcz przeciwnie. Trochę się pokłóciliśmy.
To wszystko. Jestem cała i zdrowa. Jestem w domu.
Skłamałam. Ale nie miałam
wyboru. To musiało zostać między mną a Justinem. W zasadzie to przeraziło mnie
to, jak bardzo Tayler się przejął. Widziałam strach na jego twarzy. Pokręcił
głową i podszedł do mnie. Przytulił mnie mocno, nie zwracając uwagi na to, że
jestem cała mokra po moim małym maratonie. Pocałował mnie w głowę, a ja objęłam
go w pasie. Zamknęłam oczy, gdy odezwał się przeraźliwie niskim i poważnym
tonem. Przeszły mi ciarki po plecach.
-Trzymaj się od niego z
daleka, nie jest odpowiednim facetem dla Ciebie. Prędzej czy później skrzywdzi
Cię, jak wszystkich dookoła. Nie chciałabym znaleźć się w jego skórze, jeżeli
ośmieli się Cię dotknąć. Jeśli posunie się do czegoś więcej.. przysięgam, że go
zabiję..
Otworzyłam oczy, gdy
usłyszałam jego ostatnie słowa. Nigdy go takiego nie widziałam, to mnie trochę
przeraziło. Odsunęłam się od Taylera i na niego spojrzałam. Pokiwałam
twierdząco głową.
-Chciałabym wziąć prysznic.
A, i Lauren u mnie nocuje.
Wyminęłam brata i ruszyłam
szybko na schody. Gdy znalazłam się już w łazience zamknęłam drzwi i się o nie
oparłam. Czułam się winna. I byłam. Okłamałam go. Okłamywałam wszystkich i
miałam zamiar w to brnąć. Za wszelka cenę chciałam znów spotkać się z Justinem.
Poczuć jego usta na swoim ciele, jego zapach. Zerwałam się nagle i podeszłam do
wanny. Puściłam wodę i głęboko odetchnęłam. Chyba traciłam głowę.
***
-Od początku miałam
wątpliwości co do tego, byś umawiała się z blondynem. Jest mężczyzną, którego
chciałaby każda kobieta, ale nie byłam do niego do końca przekonana. Ze względu
na to, że jesteś moją przyjaciółką. Nie chciałam, żeby ktoś taki Cię
skrzywdził. Ale Joey powiedział mi o swoich uczuciach. To spowodowało, że
zaczęłam nienawidzić Justina. Chciałam być po stronie przyjaciela. Joey
traktowałby Cię znacznie lepiej, jesteś dla niego tak bardzo ważna. Wiem, że
traktujesz go jak brata, ale pomyślałam, że to lepsze niż spotykanie się z
Justinem. Sądziłam, że wybieram mniejsze zło. Dlatego tak postąpiłam. Nie
chciałam tego przed Tobą ukrywać ani robić nic wbrew Twojej woli.
Poprawiłam poduszkę i
pokiwałam głową. Trochę bardziej sama do siebie niż do przyjaciółki. To
wszystko było takie pokręcone.
-Jutro porozmawiam z
Joey’em.
Powiedziałam odrobine za
wysokim tonem. Odchrypnęłam i naciągnęłam kołdrę. Byłam zmęczona tym wszystkim.
-Wiem, że on też do Ciebie
dzwonił. Co robiłaś przez ten cały czas? Twój pokój był pusty.
Spojrzałam na przyjaciółkę,
wyczekującą odpowiedzi. Mogłam się domyślić, że próbowała dopatrzeć się mnie
przez okno. I wydawało mi się, że Joey nie powiedział jej o moim pocałunku z
Justinem na środku chodnika… przecież znając ją, wspomniałaby o tym w pierwszej
kolejności.
-Spędzałam czas z Taylerem.
I tatą. Wziął kilka dni wolnego. Nie chciałam siedzieć w domu. Nie chciałam..
-Na nas wpaść.
-Tak. I nie.
Odpowiedziałam ciszej niż
zamierzałam. Sytuacja była naprawdę ciężka, ale dwie rozmowy miałam już za
sobą.
-Joey zrozumie. Liczył się z
tym i jestem pewna, że nie chce stracić w Tobie przyjaciółki.
-Powinnam do niego
zadzwonić.
-Lepiej będzie, jeśli
załatwicie to w cztery oczy. Jutro jest trening. Na pewno się ucieszy, gdy Cię
zobaczy. Porozmawiacie a pod wieczór pójdziemy na plaże, odbędzie się mecz
siatkówki. Pełno opalonych, idealnie zbudowanych męskich ciał. To Ci się
spodoba.
Uśmiechnęłam się.
-Cieszę się, że znów
rozmawiamy. To nie dawało mi spokoju.
Przybliżyłam się do Lauren i
mocno ją przytuliłam. Ja też się cieszyłam, tak strasznie mi jej brakowało.
-Nie wracajmy więcej do tego
tematu. Chcę o tym zapomnieć.
-Jasne.
***
Miałam dziś naprawdę dobry
humor, mimo tego, że czekała mnie trudna rozmowa. Ale chciałam mieć już
wszystko za sobą, w końcu musiałam stawić temu czoła, nie mogłam ciągle unikać
nieuniknionego. Taylera i taty nie było w domu, a była dopiero jedenasta więc
postanowiłam, że trochę posprzątam i ugotuję coś dobrego. Odłożyłam szczotkę na
umywalkę i poprawiłam zawinięty pod pachami ręcznik. Cała łazienka parowała i
myślałam, że się zaraz ugotuję. Nalałam trochę balsamu do ciała na dłonie i
wyszłam na korytarz. Ruszyłam na schody, rozcierając balsam i śpiewając pod
nosem. Rozmowa z Lauren naprawdę mi pomogła. Czułam się spokojniej, było mi
lżej na sercu. Męczyły mnie nie dokończone sprawy. Zwłaszcza z kimś bliskim jak
ona. Weszłam do kuchni i prawie podskoczyłam, gdy zobaczyłam siedzącego przy
stole Justina. Spojrzał na mnie i wstał niespiesznie z krzesła. Zlustrował moją
sylwetkę, uśmiechając się. Złapałam za ręcznik, który był jedyną rzeczą jaką
miałam na sobie i otworzyłam zaskoczona buzię.
-Co robisz w mojej kuchni?
-Tayler jest na górze,
zapomniał telefonu. Hej.
Podszedł do mnie chcąc mnie pocałować,
ale ja spuściłam głowę. Zacisnęłam na moment powieki, zanim znów na niego
spojrzałam. Nie uśmiechał się już jak przed chwilą. Między brwiami uformowało
mu się v, pociemniały mu też oczy. Chyba nie był do końca zadowolony z mojego
gestu. Odsunął się niepewnie a ja zacisnęłam palce na ręczniku. Trzymałam go
kurczowo, żeby w najgorszym przypadku mi nie spadł. Co on robił z Taylerem?
-Spotkałeś się z Taylerem?
-W interesach.
Otworzyłam szeroko oczy. Czy
oni nadal coś kombinowali jeśli chodziło o Blackforda?! Justin uśmiechnął się
lekko i przejechał dłonią po włosach.
-Nie, Ronnie. To zakończona
sprawa. Jak na razie. Musiałem się z nim spotkać. Żeby omówić jedną kwestię.
Mało istotną.
Pokiwałam głową, a Justin
znów przybliżył się do mnie o pół kroku. Wahał się, czy może dotknął mojego
policzka. Nie odsunęłam się, więc uznał to za pozwolenie. Przeszedł mnie
przyjemny dreszcz. Miałam ochotę przygryźć wargę.
-Może zobaczymy się później?
Jeśli masz ochotę.
-Spotykam się z Lauren i
Joeyem.
Justin kiwnął głową i ułożył
usta w cienką linię, zabierając przy tym swoją dłoń. Wydawał się być
zawiedziony moim zachowaniem, ale nie mogłam pozwolić na to, by Tayler zobaczył
nas w jakiejś jednoznacznej sytuacji.
-Wybieracie się gdzieś?
-Muszę porozmawiać z Joeyem.
-Między nami jest coś nie
tak? Wczoraj myślałem, że..
Justin przerwał w połowie
zdania a ja odwróciłam się, gdy zobaczyłam, że spogląda ponad moje ramie.
Tayler wszedł do kuchni i zmierzył mnie piorunującym spojrzeniem.
-Ubierz się.
-Nie wiedziałam, że jesteś w
domu.
-Właśnie wychodzimy..
Przeniósł wzrok ze mnie na
Justina i zacisnął szczękę. Odetchnęłam głęboko i wyszłam z kuchni. Co za
niezręczne spotkanie. Chciałam, żeby Justin mnie pocałował, ale nie chciałam
ryzykować, robiąc to w kuchni. Gdyby Tayler wiedział.. aż wolałam o tym nie myśleć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz