piątek, 6 kwietnia 2018

Rozdział 16


Złapałam trzy naprawdę głębokie wdechy i stanowczo zapukałam w drzwi. Cofnęłam się o krok przez sekundę się wahając ale wiedząc, że to całkowicie nieodwracalne. Po tym co usłyszałam od Hailey wiedziałam, że nie mogę tak tego zostawić. Musiałam porozmawiać o tym z Justinem. Podniosłam wzrok na drzwi, które otworzyły się w błyskawicznym tempie. Blondyn stał w progu z butelką piwa w ręku, zaskoczony i jednocześnie zawiedziony. Takie odniosłam wrażenie po jego niezadowolonej minie. Do głowy przyszło mi, aby jednak się wycofać. Justin odstawił butelkę na komodę obok lustra w przedpokoju i zmarszczył brwi. Odkaszlnęłam cicho i wróciłam wzrokiem na jego twarz.
-Przyszłam nie w porę?
Przejechał ręką po czole i odsunął się, dając do zrozumienia, abym weszła do środka.
-Nie. Jasne, że nie. Cieszę się, że Cię widzę. Po prostu miałem nadzieję, że to Hailey.
Zamknął za mną drzwi i podszedł, by pocałować mnie w usta. Otworzył zaskoczony buzię, gdy odrobinę się odsunęłam, by uniknąć pocałunku. Sama byłam zaskoczona swoim zachowaniem. Po prostu nie podobało mi się to w jaki sposób potraktował Hailey. Zmarszczył brwi.
-Zdążyłem zrobić coś nie tak?
-Powinieneś ją wspierać.
-Co?
Poprawiłam torebkę na ramieniu, przełykając ślinę. Mina Justina była naprawdę zdziwiona.
-Wiem o ciąży Hailey.
-Ronnie..
Justin chciał podejść do mnie i złapać mnie za rękę, ale szybko ją zabrałam. To też mu się nie spodobało. Nie spodziewałam się jego aż tak stanowczego tonu, gdy się odezwał.
-Nie zachowuj się tak. To nie dotyczy nas, dlaczego się wściekasz?
-Bo zachowałeś się jak palant. To Twoja siostra.
Justin podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Bez żadnego ale splątał nasze palce i zaciągnął mnie do salonu. Usiadł na oparciu kapany i objął mnie w pasie, bym stanęła między jego nogami.
-Nie znasz szczegółów. Nie musisz się tym martwić.
-Justin, rozmawiałam z nią. Wiem wszystko.
Wyrwałam się z jego objęć i cofnęłam o krok. Justin przekręcił oczami i skrzyżował ręce na piersi. Wkurzało mnie jego zachowanie i lekceważenie tego co mówię. Podniosłam głos.
-Liczyła na to, że ją wesprzesz..
-Ronnie, powiedziałem jej, że nieodpowiedzialnie się zachowała, co z resztą zrobiła. Jak wyobraża sobie uciekanie przed matką przez tyle miesięcy?! Chce mieszkać ze mną przez cały ten czas!
-Chciała jedynie, abyś ją zrozumiał a Ty tylko na nią nawrzeszczałeś.
Cofnęłam się o pół kroku, gdy Justin podniósł się w kanapy rozzłoszczony.
-Przespała się z pierwszym lepszym facetem na imprezie, a teraz nie wie kto jest ojcem jej dziecka. Czego ode mnie oczekuje?
-Zrobiła to samo co Ty z dziesiątką pierwszych lepszych lasek.
Justin otworzył usta ale po chwili je zamknął. Odszedł do okna a ja pożałowałam swoich słów. Odwrócił się w moją stronę, zaciskając pięść do białych kostek. Zamknął oczy i pokiwał głową. To mnie trochę przestraszyło, ale strach nie trwał długo.
-Dlaczego się ze mną kłócisz?
-Powiedziała, że chce usunąć dziecko.
-Co?
Skrzywił się i podszedł do mnie. Był naprawdę zaskoczony i chyba dostrzegłam na jego twarzy cień strachu. Przerażenia.
-Dlatego, że nikt jej nie wspiera. Czuje się z tym sama. A tak bardzo na Ciebie liczyła. Wie o tym tylko nasza dwójka..
-Dlaczego rozmawiała o tym akurat z Tobą? I gdzie ona teraz jest?
Pokiwałam głową.
-Jest u mnie. Zostanie na noc. To po prostu wyszło z rozmowy, bała Ci się powiedzieć, jak widać słusznie.
Poprawił zdenerwowany ale z uczuciem ulgi włosy, odchodząc do okna i z powrotem. Zrobił jeszcze dwie takie rundki i znów przede mną stanął. Odetchnął i w końcu się odezwał.
-Nie jestem dobry w pocieszaniu.
-Twierdzi, że tylko Ty jesteś w stanie ją zrozumieć. Że zawsze tak było. Nie ma pojęcia co się zmieniło. Tak bardzo trudno było jej powiedzieć Ci o tym.
-Tobie powiedziała bez problemu a mnie się bała?!
-Bo jej na Tobie zależy. Jesteś dla niej ważny, nie widzisz tego? Zawsze przychodziła do Ciebie z każdym problemem, bo potrafiłeś jej pomóc. Teraz ją odtrącasz, co ma myśleć?
-Nie potrafię być już dobrym bratem. Nie jestem dobry. Dobrze o tym wiesz.
Poczułam ukłucie w brzuchu i zrobiło mi się go żal. Chociaż nie wiem skąd to się wzięło. Podeszłam do Justina i położyłam dłonie na jego torsie, by pchnąć go lekko na oparcie kanapy. Otworzył szeroko oczy a ja objęłam jego twarz i przejechałam knykciami po policzkach. Jego mina zdradzała, że nie spodziewał się takiej reakcji. Zdałam sobie sprawę, że nie dotrę do niego w ten sposób. Kłótnie i wrzaski to nie najlepszy pomysł, aby zaczął inaczej o sobie myśleć. Co to powiedziałam było zresztą prawdą. Tak właśnie pomyślałam.
-Wcale tak nie jest. Jeśli Hailey widziała w Tobie dobrego człowieka, to gdzieś w środku on nadal istnieje. Każesz się za coś, na co nie miałeś wpływu.
-Ronnie..
-Nie przerywaj.
Przejechałam kciukiem po dolnej wardze Justina, a on złapał mnie w pasie i mocno do siebie przyciągnął. To było rozpraszające, ale postanowiłam mówić dalej, by nie stracić wątku.
-Opowiedziała mi o Tobie. I o niej. Ona Cię uwielbia i widzi w Tobie coś naprawdę niebywałego. Czuje się przy Tobie bezpieczna. Nie możesz jej odtrącić. Musisz zrobić wszystko, aby wiedziała, że nie jest sama. Bo myśli, że ma tylko Ciebie, że tylko Ty jesteś w stanie ją zrozumieć. Bez tego zdolna jest zrobić bardzo złą rzecz. Widzę, że tego nie pochwalasz, ale.. to dla niej takie ważne. Tak bardzo chciałaby zobaczyć z Tobie dawnego Justina, który był dla niej całym światem. I ja też chciałabym go zobaczyć.
Justin wpatrywał się we mnie bez mrugnięcia okiem. Niemalże słyszałam przyspieszone bicie jego serca. Klatka Justina unosiła się w nienaturalnie szybkim tempie. Wiedziałam, że trawi to, co przed chwilą powiedziałam. Nachyliłam się, by złożyć na jego ustach delikatny pocałunek. Miał zamknięte oczy, gdy się od niego odsunęłam. Spojrzał na mnie po chwili i pokiwał głową.
-Co mam robić.
-Bądź przy niej. Po prostu.
-Porozmawiam z nią jeszcze raz.
-Dziękuję.
Uśmiechnęłam się a Justin wstał i objął moją twarz, zatracając się w namiętnym pocałunku. Moje życie naprawdę było ostatnio szalone. Nie wiedziałam kompletnie na czym stoję. Żyłam z dnia na dzień i niczego nie byłam pewna. Zdziwiłam się, gdy usłyszałam jego słowa.
-Dlaczego jesteś taka dobra? Próbujesz wszystko za wszelką cenę naprawiać. Mnie nie da się już naprawić. Taki jestem.
-Nie próbuję Cię naprawiać. Ja po prostu.. nie potrafię być obojętna jeśli chodzi o Ciebie. Nie chcę abyś zmienił się w jej oczach.
-Dlaczego?
-Nie wiem.
Powiedziałam ciszej niż zamierzałam i wzruszyłam ramionami. Justin przejechał knykciami po moim policzku a ja spojrzałam na niego i poczułam chęć wyjaśnienia wszystkiego. Chciałam wiedzieć do czego to wszystko prowadziło.
-Kim dla siebie jesteśmy?
Dłoń Justina zastygła na moim policzku, a w moim brzuchu zrobiło się nagle niezłe zamieszanie. Moje serce powoli się rozpędzało. Justin odsunął się ode mnie i bez żadnego konkretnego wyrazu twarzy spojrzał na mnie. Po chwili się odezwał.
-Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego. Nie wiem co to za uczucie ani jak je nazwać.
-Dziwne co?
Uśmiechnęłam się nerwowo a Justin założył kosmyk moich włosów za ucho.
-Nie jestem dobry w byciu czyimś facetem. Nie znam się na byciu romantycznym. Nie wiem czy się do tego nadaję.
Byciu czyimś facetem? To stwierdzenie mnie zaskoczyło, zwłaszcza w jego ustach.  Chciałam się odezwać, ale Justin postanowił kontynuować.
-Jesteś dla mnie wyzwaniem, Ronnie, bo nie wiem jak mam się zachowywać i kiedy co powiedzieć. Nie wiem czy to co mówię jest w ogóle odpowiednie. Dla Ciebie tyle rzeczy jest ważnych a ja tak łatwo mógłbym je spiepszyć.
-Chciałabym móc nikogo nie ranić.
-Jesteś na to za dobra.
-To nie prawda.
Przygryzłam wargę i spuściłam wzrok. Justin złapał za mój podbródek, zmuszając tym, abym znów na niego spojrzała. To co powiedział naprawdę mnie zaskoczyło.
-Jeśli jesteś pewna, że chcesz, aby.. aby między nami była jakakolwiek relacja to powinnaś powiedzieć o tym Lauren i Joey’owi. Niezależenie od tego, jak na to zareagują. To sprawi, że poczujesz się lepiej.
Miał rację. Naprawdę tego chciałam, ale ja i Justin to był taki trudny temat. Czy nas można było jakoś określić? Spotykaliśmy się ze sobą tak naprawdę? Mimo, że było to porządnie zakręcone, chciałam aby Lauren i Joey o tym wiedzieli.
-Nie chcę ich dłużej okłamywać.
-Okej.
-Ty też tego chcesz?
-To Ty musisz tego chcieć. Ja sobie z tym poradzę.
Uśmiechnęłam się bo poczułam nagłą ulgę. Naprawdę chciałam wszystko wyjaśnić, zanim sprawa zrobi się za bardzo skomplikowana. Lauren nie wybaczyłaby mi, że nie jestem z nią na bieżąco w takich ważnych sprawach. Jeśli w ogóle mi wybaczy, że nie powiedziałam jej od razu.
-Chcę, żebyś przy tym był.
Justin niepewnie podniósł głowę, ale za chwilę stanowczo nią pokiwał. Och, to nie było łatwe.
-Dobrze. Jeśli tego chcesz. Ale.. jesteś pewna?
Pokiwałam przecząco głową a Justin się zaśmiał.
-Nie ale chcę, żeby wiedzieli. Są dla mnie ważni.
-Rozumiem.
-To naprawdę coś złego, że się widujemy?
-Naprawdę bardzo złego.
Zaśmiałam się, a Justin objął mnie w pasie i robiąc krok w przód przysunął mnie do ściany. Zaczął całować mnie po szyi a ja zamknęłam oczy. Otworzyłam usta, gdy jego zatrzymały się przy mojej skórze, nie wykonując żadnego ruchu. Justin odezwał się cichym głosem.
-Za każdym razem robię wszystko, by powstrzymać się od zdarcia z Ciebie ubrań i kochania się z Tobą tam gdzie stoję. Nie masz pojęcia jakie to trudne. I nowe. To mnie doprowadza do obłędu. Dlaczego tak na mnie działasz?
Musnął ustami moją szyję i na mnie spojrzał. Rozbolał mnie brzuch. Co ja niby miałam mu odpowiedzieć na takie coś? Zaschło mi w gardle ale to był ten czas, gdy musiałam powiedzieć coś konkretnego.
-Myślę, że powinieneś.. wycofać się, jeśli myślisz, że będę oczekiwać zbyt wiele. Lub się zdecydować. Jeśli Twoim zdaniem warte to zachodu. Zastanów się czego chcesz i potrzebujesz.  Dostanę odpowiedź, gdy się jutro zjawisz. Lub nie.
Odsunęłam się od ściany i ścisnęłam pasek od torebki.
-Wychodzisz?
-Nie chcę, żeby Hailey obudziła się sama w moim pokoju. Potrzebuje, żeby ktoś z nią był.
Justin ułożył usta w cienką linię i pokiwał głową.
-Jeśli możesz, powiedz jej proszę, żeby wróciła rano prosto do domu.
-Jasne.
-I dziękuję za to.
-Dobranoc, Justin.
-Dobranoc, Ronnie.
Przygryzłam boleśnie wargę i ruszyłam do drzwi. Zrobiło się trochę niezręcznie, chciałam stamtąd jak najszybciej wyjść. Tak bardzo obawiałam się tego, co wydarzy się jutro.

***

Grzebałam widelcem w talerzu zastanawiając się jak potoczy się ten wieczór. Taty i Taylera nie było w domu, jak zwykle z resztą, więc miałam dobrą okazję, by spotkać się z Lauren i Joey’em. Byli wyjątkowo rozgadani i mieli dobre humory. Dyskutowali nad filmem, który mieliśmy obejrzeć a ja całkowicie wyłączyłam się z dyskusji. Było mi to w sumie obojętne.
-Nie będziemy oglądać żadnych gangsterskich filmów. Jesteśmy kobietami i wolimy coś romantycznego. Poza tym Ty jesteś w mniejszości. Musisz to zaakceptować.
Lauren nie dała sobie w kaszę pluć i ciężko było ją przekonać do swojej racji. Spojrzałam na Joey’a i się uśmiechnęłam. Po jego minie można było się domyśleć, nie ma zamiaru dużej dyskutować z przyjaciółką. Był na przegranej pozycji.
-Tylko błagam Cię, wybierz coś w miarę sensownego. Przynajmniej z jakąś seksi aktorką.
Lauren przekręciła oczami i się zaśmiała. Spojrzałam na zegarek i poczułam zawód. Justin najwyraźniej nie miał ochoty na żadne zobowiązania i nie miał zamiaru się pojawić. Odetchnęłam głęboko i spojrzałam na Joey’a. OK, miałam zamiar dobrze się dzisiaj bawić i wyrzucić blondyna ze swojej głowy. Przestać o nim myśleć. Wstałam z krzesła i zabrałam nasze talerze. Lauren ruszyła do salonu razem z butelką wina, by  włączyć film, a Joey postanowił pomóc mi w sprzątnięciu stołu. Wydawał się być całkiem na luzie. Chyba zapomniał już o naszej niezręcznej relacji. Chyba było między nami na szczęście wszystko w porządku. Uśmiechnęłam się do niego.
-Napijesz się piwa?
-Nie, raczej sobie odpuszczę.
Zdążyłam ledwie odpowiedzieć a po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Lauren weszła do kuchni z płytkami w ręki i spojrzała na mnie zdziwiona.
-Spodziewasz się kogoś o tej godzinie?
Zacisnęłam odruchowo palce i spojrzałam na przyjaciółkę. Denerwowałam się. Co jeśli Justin jednak postanowił się pojawić? Gdzieś na końcu głowy miałam taką nadzieję.
-Chyba.
-Chyba?
Zignorowałam dziewczynę, ruszając do drzwi. Wzięłam szybko głęboki oddech i otworzyłam je, przygryzając wargę. Uwolniłam ją z mocnego uścisku zębów, gdy zobaczyłam uśmiechniętego blondyna. Serce podskoczyło mi do gardła. Stał w progu mojego domu a to mogło oznaczać, że chce się angażować. Zaschło mi w ustach. Justin wszedł do środka a ja zamknęłam drzwi i spojrzałam na wpatrujących się w nas Lauren i Joey’a. Blondyn nachylił się w moją stronę.
-Dobry wieczór.
Pocałował mnie na ich oczach a mi odebrało mowę. Przeniosłam wzrok na Joey’a, który ruszył nagle w stronę drzwi, nawet na mnie nie patrząc.
-Joey!
W odpowiedzi trzasnął jedynie drzwiami a ja podskoczyłam w reakcji na trzask. Lauren stała jak zahipnotyzowana z otwartymi szeroko ustami. Ruszyłam w jej kierunku, ale cofnęła się o krok i podniosła do góry ręce.
-Nie mam ochoty być tego świadkiem.. okłamałaś nas.
-To nie tak, Lauren..
-Daruj sobie. Lepiej zostawię Was samych.
Wyminęła nas a ja odwróciłam się zrezygnowana. Trzasnęła drzwiami zostawiając mnie i blondyna samych. Zdecydowanie nie tak miał wyglądać ten wieczór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz