niedziela, 8 kwietnia 2018

Rozdział 17


ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE, PRZEZNACZONE DLA CZYTELNIKÓW PEŁNOLETNICH!

Lauren wyminęła nas, a ja odwróciłam się zrezygnowana. Trzasnęła drzwiami zostawiając mnie i blondyna samych. Nie tak miał wyglądać ten wieczór. Justin przybliżył się do mnie i nie wiedząc co zrobić z rękoma, po prostu wpakował je do kieszeni spodni. Podniosłam na niego wzrok.
-Powinienem był powtrzymać się od pocałunku, prawda?
Ułożył usta w cienką linię i przymrużył oczy. Pomrugałam kilka razy powiekami, by się nie rozpłakać i lekko się uśmiechnęłam.
-To było do przewidzenia. I tak zareagowaliby w ten sam sposób.
-Przykro mi.
Złapałam głęboki oddech i pomyślałam, że nie mam zamiaru spędzić tego wieczoru nad użalaniem się nad tą sytuacją. Chciałam spędzić miły wieczór z Justinem.
-To nie Twoja wina. Z wieczoru we czwórkę nici, alee.. może miałbyś ochotę zostać i.. mam butelkę przepysznego czerwonego wina. Możesz do mnie dołączyć lub w przeciwnym razie wypiję ją sama.
Justin zaśmiał się i złapał w palce mój podbródek. Pocałował mnie krótko a ja się uśmiechnęłam.
-Zdecydowanie powinienem Ci w tym pomóc. Masz słabą głowę z tego co widziałem.

Siedziałam po turecku na kanapie i rozmawiałam z Justinem, popijając wino. Był to mój drugi kieliszek, ale już wystarczająco poprawił mi humor. Nie myślałam o dwójce, która wyszła przed chwilą z mojego domu, śmiertelnie na mnie wściekła. Naprawdę nie miałam ochoty na zamartwianie się. Poza tym nie było to możliwe. Justin opowiadał śmieszne historie związane z nim i Mattem. Zaczynał mnie boleć brzuch od ciągłego śmiania się.
-Wydaje się być w porządku.
-I taki jest. Mimo tych wszystkich złych rzeczy które zrobił.
Spoważniałam, bo chyba miał na myśli zabicie tego mężczyzny w obronie taty Justina. To znaczy tylko o tym wiedziałam, nie mogłam odnieść się do niczego innego. Justin upił łyk a ja odstawiłam swój kieliszek na stół. Oparłam się o oparcie kanapy i odwróciłam bardziej w stronę Justina. Uśmiechał się, ale wiedział, że o tym właśnie pomyślałam.
-Zrobił to w dobrej wierze.
Pokiwał głową i także odstawił swój kieliszek. Przybrał taką sama pozycję a ja się zaśmiałam.
-Jest najlepszym przyjacielem pod słońcem.
-Wiem coś o tym. Mimo, że ostatnio się sypie.
-Zaakceptują nas. Jeśli naprawdę im na Tobie zależy.
-Nas?
Wyrwało mi się, a Justin spuścił wzrok. Zastanawiał się przez chwilę nad odpowiedzią, ale uśmiechnięty zdecydowanie na mnie spojrzał.
-Jak widać siedzę na Twojej kanapie. Co jest być może ryzykowne. I całkowicie nie w moim stylu.
Oboje się zaśmialiśmy.
-Mój tata dostałby zawału.
-Chyba nigdy by tego nie zaakceptował.
I znów zrobiło się poważnie. Było to trochę męczące. Wstałam nagle z kanapy i podparłam się rękoma w pasie. Justin spojrzał na mnie zaskoczony.
-Powinnam pogodzić się z tym, że większość ma coś w tej sprawie przeciwko, ale nie obchodzi mnie to. Na pewno nie teraz. Umieram z głodu i nie wiem jak Ty, ale ja przenoszę się do kuchni.
Przygryzłam wargę, gdy Justin uśmiechnął się i przystał na moją propozycję. Byłam szczerze zaskoczona jego zdolnościami kucharskimi. Zaoferował się zrobić sos do spaghetti, wiec posłusznie zajęłam się makaronem. Przez cały czas obijał się o mnie i zaczepiał, gdy tylko miał okazję minąć mnie obok lodówki czy kuchenki. Zasypywał żartami i przybierał dziwne głosy, z zaangażowaniem opowiadając różne historie. Był roześmiany i taki beztroski. Naprawdę polubiłam tę stronę Justina.
-Uważaj.
Uprzedził mnie, zanim przelał sos go garnka z makaronem a ja kucnęłam do szafki pod zlewem i wpadłam na pomysł. Wyciągnęłam z niej kilka świeczek i zapaliłam na stole. Zgasiłam światło i gdy odwróciłam się w stronę Justina, spoważniałam. Stał oparty o blat i przyglądał mi się. Przesadziłam?
-Świeczki?
-To dla mnie. Nie dla Ciebie.
Podeszłam do blatu i ignorując go złapałam za talerze i postawiłam na stole. Zajęłam przy nim miejsce i spojrzałam na Justina. Uśmiechnął się pod nosem.
-To jest romantyczność. Powinieneś się tego nauczyć. Poza tym kocham świeczki.
Justin zajął miejsce obok mnie i zabraliśmy się za jedzenie. Według mnie było pięknie. Poza tym byłam taka głodna..
-Nawet mi się to podoba.
Spojrzałam na Justina. Był dzisiaj taki miły i tak wyjątkowo dobrze mi się z nim rozmawiało. Jakby był kimś całkiem innym.
-Znasz tę bajkę? O wspólnym jedzeniu makaronu? Podobałby mi się taki pocałunek.
Zaśmiałam się, a Justin koncertowo wciągnął makaron.
-Oglądasz bajki?
-To była moja ulubiona bajka z dzieciństwa. Razem z bratem uwielbialiśmy ją oglądać.
Zaskoczył mnie tym.
-Mówisz o Carlu?
Nigdy wcześniej ze mną o nim nie rozmawiał. Trochę przy tym spoważniał.
-Hailey wiele Ci opowiedziała.
-Co nie co.
Uśmiechnęłam się i wstałam z talerzem od stołu. Justin złapał mnie niespodziewanie za rękę i zabrał talerz, z powrotem odstawiając go na stół. Chwycił mnie w pasie i posadził sobie na kolanach.
-Zamknęła się na cały dzień w pokoju. Nie chciała ze mną rozmawiać..
-Potrzebuje czasu. Nie jest jej łatwo, to zmienia całe jej życie. Ale wkrótce na pewno z Tobą porozmawia. Musisz być cierpliwy.
-Naprawdę nie potrafię zrozumieć skąd w Tobie tyle pozytywnego myślenia.
-Przydaje się.
-Mogę chociaż liczyć na zwykły pocałunek?
Uśmiechnęłam się po raz setny dzisiejszego wieczoru i pokiwałam twierdząco głową. Justin chwycił w dłonie moje policzki a ja nachyliłam się i złożyłam na jego ustach długi pocałunek. Odsunęłam się odrobinę, gdy przypomniały mi się jego wczorajsze słowa.
-Teraz też musisz się powstrzymywać?
Otworzył zaskoczony usta a ja przejechałam kciukiem po jego dolnej wardze.
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo.
Przełknęłam ślinę, gdy położył dłoń na moim udzie i przejechał nią odrobinę w górę.
-Ale to silniejsze ode mnie.
Powiedział cicho do mojego ucha a ja zamknęłam oczy. Moje serce zaczynało szybciej bić.
-Nie chcę, abyś rano wyszedł a później nie oddzwonił. Nie chcę poczuć tego rozczarowania..
-Ja też tego nie chcę.
Otworzyłam oczy a Justin przejechał palcem po moim obojczyku. Po chwili nachylił się i złożył w tym miejscu kilka pocałunków. Delikatnych, bardzo powolnych.
-Jedyne czego chcę.. to poczuć Twoją delikatną skórę na mojej. Usłyszeć przy uchu Twój przyspieszony oddech i pełen pożądania jęk, zobaczyć jak nasz pot błyszczy na Twoim ciele.
Przeszły mnie porządne ciarki. Aż tam, do najbardziej czułego w tej chwili miejsca.
-Gdybyś tylko także tego chciała..
Zacisnęłam usta w cienką linię i spojrzałam w błyszczące oczy Justina. Właściwie w tym momencie chciałam tylko i wyłącznie tego. Zeszłam z kolan Justina, a on spojrzał na mnie, nie wiedząc za bardzo co zrobić. Wyciągnęłam dłoń a Justin splątał nasze palce i wstał z krzesła. Ruszyłam w stronę schodów, ciągnąc go za sobą. Poczułam nerwowy ból brzucha, gdy spojrzałam na drzwi do pokoju Taylera. Wiedziałam, że gdy się o tym dowie poniosę nie małe konsekwencję, ale nie dbałam o to teraz. Zamknęłam drzwi za Justinem i się o nie oparłam. Rozglądał się przez chwilę po moim pokoju i spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Ładnie tu. Całkiem przytulnie. Lubisz kwiatki?
-Tak.
Zaśmiałam się i spojrzałam na swoje ściany. Tak naprawdę to uwielbiałam tę jasno różową tapetę w różyczki.
-Jak mogłabyś ich nie lubić?
Przybliżył się do mnie o krok i sprawnie przełożył swoją koszulkę przez głowę. Rzucił ją na podłogę, a ja wbiłam wzrok w jego opalony, umięśniony i wytatuowany tors. Uchyliłam wargi, by złapać więcej powietrza.
-Powinnaś wybić mi to z głowy.
Podszedł do mnie i oparł dłonie po obu stronach mojej głowy. Podniosłam wzrok, by móc dokładnie przyjrzeć się jego twarzy.
-Dlaczego?
Zapytałam cicho i przeniosłam wzrok na jego umięśnione ramiona. Rany, musiał dużo czasu spędzać na siłowni.
-Co jeśli po wakacjach wyjedziesz?
-Pytasz czy będę żałowała letniego romansu?
Uśmiechnął się i nachylił, by przejechać nosem po moim policzku. Zaczął mówić w inny sposób, taki uwodzicielski. To jeszcze bardziej mnie do niego ciągnęło.
-Myślę, że na razie kieruje Tobą ciekawość.
-A co kieruje Tobą?
-Sam próbuję to rozgryźć.
Przeniósł usta na moją szyję i przejechał do niej językiem, bardzo powoli. Położyłam dłoń na torsie Justina i niepewnie zjechałam nią w dół. Zatrzymałam się tuż nad pępkiem.
-To wszystko brzmi tak, jakby było zakazane.
-Jestem dobry w łamaniu zasad. Ty też powinnaś jedną złamać.
Uśmiechnęłam się i pomyślałam, że ja sama tego chcę. Miałam dość robienia wszystkiego pod czyjeś dyktando. A to był doskonały początek.
-Tylko jedną?
-Od jednej zacznijmy.
Na jego słowa zjechałam niżej dłonią, aż do krawędzi spodni, gdzie poczułam krótkie włoski. Justin przygryzł lekko wargę i złapał mnie za uda, by podnieść do góry. Objęłam go nogami w pasie i wplątałam palce w blond kosmyki. Zaczął całować mnie po dekolcie w drodze do łóżka, a już po chwili leżałam pod nim. Odpiął kilka górnych guziczków od mojej bluzki, po czym złapał za dwie strony i mocno pociągnął, rozrywając bluzkę.
-To naprawdę jest łamanie zasad.
-Lepiej Ci bez tej bluzeczki.
Uśmiechnął się łobuzersko i osunął w dół, składając na moim brzuchu krótkie pojedyncze pocałunki. Zaśmiałam się bo miałam łaskotki a Justin podniósł głowę i spojrzał na mnie spod przymrużonych oczu.
-To jest takie zabawne?
Pokiwałam przecząco głową, a Justin wstał z łóżka i pozbył się spodni. Stał przede mną w samych bokserkach i wyglądał jak anioł. Przygryzłam wargę i podciągnęłam nogi, a Justin oparł się rękoma o łóżko, by po chwili złapać za moje kostki i przyciągnąć mnie do siebie. Pościel osunęła się razem ze mną a ja opadłam na łóżko. Justin odpiął powoli moje spodnie i sprawnie zsunął z nóg. Podniosłam się i pozbyłam rozdartej bluzki. Blondyn wdrapał się z powrotem na łóżko a ja poczułam, że brakuje mi powietrza. Rozbolał mnie też brzuch. Bałam się tego co miało wydarzyć się za chwilę, mimo, że bardzo tego chciałam. Justin pocałował mnie a ja objęłam go za szyję.
-Robi się duszno.
-Po prostu oddychaj, Ronnie.
Uśmiechnął się a ja przygryzłam wargę. Szybko uwolnił ją z uścisku moich zębów, całując mnie zachłannie i namiętnie. Przejechał dłonią wzdłuż mojego ciała i zatrzymał się na udzie, mocno je ściskając. Otworzyłam gwałtownie usta a Justin cofnął rękę do moich pośladków.
-Masz taką delikatną skórę.
Odepchnęłam Justina od siebie i po chwili siedziałam już na nim okrakiem. Po minie dał poznać, że go tym zaskoczyłam. Podniósł się do pozycji siedzącej i objął mnie w pasie.
-Ronnie.
-Tak?
Założył pasmo moich włosów za ucho a po ciele przeszły mi ciarki. Brzmiał poważnie.
-Jeśli nie jesteś pewna.. nie chciałbym, żebyś..
-Jestem pewna.
Wpatrywał się we mnie jeszcze przez chwilę, po czym chwycił mnie za biodra i mocno do siebie przycisnął. Z moich ust niespodziewanie wykradł się jęk, a Justin odpiął mój stanik. Składał pocałunki na ramieniu po osuwającym się ramiączku, po czym znów wrócił wzrokiem na moją twarz. Niespodziewanie znów leżałam w pościeli, z przygniecionymi nad głową rękoma. Wolną dłonią przejechał po moim obojczyku, dekolcie, między piersiami, wzdłuż brzucha aż do majtek. Odrzuciłam głowę jeszcze bardziej do tyłu, gdy poczułam jak powoli wsadza palce za czarny koronkowy materiał. Jęknęłam gdy poczułam w sobie palce Justina. Puścił moje dłonie a ja od razu wplątałam je w jego włosy. Zamknęłam oczy i przygryzłam wargę. Jedyne co teraz czułam to rozkosz i nieziemsko piękne perfumy Justina. Czułam jego usta na szyi, dekolcie i piersiach. Podparłam się na łokciach, gdy wstał i pozbył się majtek. Wyciągnął z kieszeni spodni prezerwatywę i wsadził opakowanie w zęby. Podszedł do mnie i powoli zsunął moje majtki, rzucając je obok spodni.  Rozchylił moje nogi i kucnął między nimi, rozdzierając paczuszkę. Wpatrywałam się w jego ciało i w to co robi, próbując spokojniej oddychać. Położyłam się z powrotem i zamknęłam oczy, gdy widziałam, że jest gotowy. Zaskoczona otworzyłam usta, gdy poczułam jak całuje mnie wzdłuż jednego uda, później drugiego.
-Otwórz oczy.
Wyszeptał do mojego ucha a ja zaskoczona wykonałam polecenie. Pocałował mnie tuż pod linią szczęki i wpił w moją twarz swój ciemny wzrok. Znów miałam wrażenie, że jego tęczówki są odrobinę ciemniejsze niż zazwyczaj. Pocałował mnie w usta, a ja zacisnęłam palce na pościeli, gdy poczułam jak wchodzi we mnie swoją męskością. Nie mogłam powstrzymać się od przeciąganego jęku. Kręciło mi się w głowie, ale w rozkoszny sposób. Justin poruszał się powoli ale rytmicznie. Obdarowywał pocałunkami moją twarz i szyję. Temperatura w pokoju mimo, że i tak była już wystarczająco wysoka, wzrosła w mgnieniu oka. Włosy Justina łaskotały moją skórę a ramiona spoczywały po obydwóch stronach mojej głowy. Zaczynałam tracić oddech. Justin opierał się o mnie całym ciężarem swojego ciała, coraz szybciej i mniej regularnie się poruszając. Pocałował mnie w usta a ja poczułam pojedyncze kłucia tam na dole.
-Justin ..
Wymsknęło mi się imię blondyna, na co zaśmiał mi się cicho do ucha. Wiedziałam, że się uśmiecha, a mi brakowało powietrza. Odchyliłam głowę.
-Wiem, Skarbie.
Usłyszałam w odpowiedzi na moje coraz częstsze jęki. Przygryzł płatek mojego ucha, po czym wbił się we mnie swoją męskością naprawdę mocno. Zacisnęłam pięści na pościeli i podciągnęłam kolana. Kłucia zaczęły regularnie się powtarzać i wiedziałam, że jestem blisko. Justin jęknął do mojego ucha i pchnął swoim ciałem kilka razy, naprawdę mocno, głęboko. Objęłam dłońmi jego plecy a moje ciało zaczęło drżeć. Przejechałam paznokciami po jego skórze i poczułam w środku jego ciepło.
-Ronnie..
Z moich ust niespodziewanie wydostał się krótki krzyk, gdy moje uda samowładnie zacisnęły się wokół jego talii. Opadłam na pościel a Justin oparł się o mnie całym sobą. Obydwoje łapaliśmy łapczywie powietrze, próbując unormować oddech. Nasze ciała były wilgotne od potu. Zamknęłam oczy, gdy blondyn złożył na mojej szyi jeszcze kilka długich, leniwych pocałunków.
-Podoba mi się takie łamanie zasad.
Spojrzałam na Justina, gdy położył się obok mnie i się uśmiechnął.
-No chodź.
Objął mnie ramieniem, gdy wtuliłam policzek w jego tors i pocałował mnie w głowę.  W tym momencie nic innego się nie liczyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz